ďťż
pepe1989 *
wyprawa z zeszłego co prawda sezonu, ale pomyślałem, że warto podzielić się doświadczeniami...
w zasadzie to był pomysł mojej Joli - ja, leń i obibok chciałem lecieć na Kanary poleżeć na plaży ![]() Posiedziałem na ebayu, za jakieś 200 funtów kupiłem panniery, tankbaga, odbiornik GPS, parę łachów, Tyre-welda (na szczęście się nie przydał) i tak Bandziorek z golasa zmienił się w Gran Tourismo! Tydzień wcześniej obdzwoniliśmy Bed and Breakfasty, większość ze strony www.visitscotland.com - ceny od 20 do 30 funtów od osoby, jeżeli ktoś się wybiera mogę spokojnie polecić. Namiot raczej nie wchodził w grę, po wstępnej ocenie ilości bagażu zdecydowaliśmy, że nie ma sensu na siłe pchać dodatkowego ekwipunku. Dzień wyjazdu przywitał nas rzęsistym deszczem, zarzuciliśmy kondony i w drogę! Zaraz za luton przestało lać, wyszło słońce i musieliśmy się przebrać. I oczywiście pierwsza porażka - z niedopiętego plecaka wyfrunęły na autostradzie moje deszczowe rękawice i co najzabawniejsze wydruk z adresami noclegów - na szczęście przezornie wbiłem wszystko w tomtoma, łącznie z numerami telefonów. Pierwszy postój zrobiliśmy w Cumbrii, Lake District, poszwenadliśmy się nad jezioro, komary nas zeżarły i poszliśmy na pizzę - oczywiście cały staff w knajpie to rodacy ![]() Drugiego dnia minęliśmy granicę Szkocji i polecieliśmy nad Loch Lomond (fot. 2-3) - w końcu zjechaliśmy z autostrady i zaczęły się piękne krajobrazy. Było na tyle ciepło, że lokalne dzieciaki kąpały się w jeziorze. Spaliśmy u babci McDonald - przemiła kobieta i pomimo 80 lat nawet wychodziła z nami na szluga ![]() Dzień trzeci to chyba najpiękniejszy odcinek trasy - pojechaliśmy A82 do Fort William a potem A830 do Mallaig (fot. 4-6)- najpierw niesamowite góry a potem bezludne chaszcze i dzikie ostępy - jedziesz 30 mil przez krzaki a tu nagle stacja kolejowa widmo - ponoć kręcili tam Harry Pottera i kolejka jest uznawana za jedną z 10 najbardziej malowniczych tras na świecie... Z Mallaig popłynęliśmy na Skye promem i musieliśmy niestety udać się na nocleg bez zwiedzania bo do wieczora lało niemiłosiernie i rzucało żabami ![]() Ze Skye zjechaliśmy mostem, na Kyle of Lochalsch (fot. 8 ) spotkaliśmy trójkę rodaków na Bandziorach, jeden przyleciał z Bydgoszczy. Czwartego dnia nocowaliśmy nad Loch Ness (fot. 9) - był oczywiście potwór i Highland Games (fot. 10), czyli góralskie zawody - trzeba przyznać, że chłopaki w spódniczkach mieli krzepę - rzucali pniakami jak w Braveheart! Z Drumnadrochit pojechaliśmy do Inverness (fot. 11), potem na szlak Whisky (fot. 12), niestety degustacja była tylko symboliczna ![]() Spaliśmy w przytulnym hoteliku w Aberdeen - intersujące miasto, zwłąszcza Old Aberdeen niemal w całości zachowane od średniowiecza (fot. 13). Zwiedziliśmy m.in katedrę, na której budowę, według przewodniczki, dorzucił się m.in Zygmunt III Waza, jego herb wisi na suficie. W drodze powrotnej zahaczyliśmy jeszcze o Stirling (fot. 14) i Yorkshire - nocleg w porządku ale okolica nic specjalnego - rolnicze tereny zalatujące gnojowicą ![]() Wróciliśmy zmęczeni i szczęśliwi, z ponad 1 GB fotek i wspomnnieniami. Bandzior spisał się na medal, musze przyznać, że z pannierami przy prędkościach rzędu 100-110 prowadzi się bardzo stabilnie, widocznie dociążony tył miał tu jakiś wpływ. Brak owiewki był o tyle kłopotliwy, że musiałem czyścić skóry i kask ze zwłok owadów i innego paskudztwa. Było warto!!! ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Super wyprawa i piekne fotki. To ile w sumie nakreciliscie mil? 1500 z hakiem, w zasadzie większość zeszła na dojazd i powrót autostradą, na miejscu robiliśmy 100-150 dziennie ale nie sposób się nie zatrzymać bo co chwila coś ciekawego do obejrzenia! ![]() |